piątek, 31 marca 2017

Warsztat historyka

Dla niezorientowanych w temacie ten tytuł jest zagadkowy, i brzmi co najmniej dziwnie. Wiem, bo sam dobrze pamiętam, jak bardzo mieszane uczucia wzbudzały te słowa na studiach - a zwłaszcza na pierwszym roku! Chyba na wszystkich zajęciach wspominał ktoś coś o warsztacie, a ja się zastanawiałem: młotek mam kupić czy piłę?!


Rzecz szybko stała się jasna: swój warsztat historyk ma w głowie. Ewentualnie na półce, takiej bibliotecznej. Z niej bierze przeróżne narzędzia - intelektualne! Zarówno w węższym znaczeniu, które można by zamknąć skrótem NPH*, jak i w tym bardziej ogólnym, czyli metodologii tudzież erudycji. Czyli tym, co potrzebne do samodzielnych badań. Nie będę Was jednak zanudzał i pisał o żadnych teoriach, bo tak się akurat składa, że w niektórych przypadkach ten warsztat przybiera postać nieco praktyczniejszą. I jak najbardziej fizyczną...


Chcesz narysować mapkę? Musisz się, chłopie, narobić! Czy warto? To się okaże. Zacznijmy od początku...

Na początku jest teren, czyli Słowiańszczyzna. Są tego terenu mapki w starszej literaturze. I są też prawa autorskie, których trzeba przestrzegać. Jaka to zresztą przyjemność wrzucać do siebie na żywca skan z enerdowskiej książki? Na czymś się jednak opierasz, pamiętaj więc że nikt nie ma wyłączności na surową konturówkę części Europy. I każdy Twój przerys od kalki jest osobnym dziełem. Zatem - do roboty!


Po co przerysowywać, jak można zeskanować? Czy jest sens wrzucać to samo, tylko zerżnięte po chamsku z cienkopisem w ręce? Nie ma, jak dla mnie, żadnego. Dlatego opierając się na starszych mapach trzeba mieć swoje treści, które chce się umieścić. Prochu ani też koła drugi raz nie wymyślisz. Rysujesz zasięg lasów? Opierasz się na badaniach i jakiejś konkretnej mapce, więc podaj ją jako źródło. I rysuj ten zasięg lasów, przecinek jego mać!

Zasięg lasów na Słowiańszczyźnie Zachodniej wg Lecha Leciejewicza, Słowianie Zachodni... :)

W naszym warsztacie, jak widać, narzędzi całkiem jest mnogo. Pędzle i plakatówki, jeśli chcemy kolorów, kredki, flamastry, ołówki, kalki, wydruki, linijki, ekierki, no i... skaner. Bo właśnie komputerowo będziemy to wszystko obrabiać. Niektóre rzeczy jest łatwiej narysować ręką, a inne zrobić na kompie. Do tego używam GIMPa. Na początku jest ciężko to całe dziadostwo ogarnąć, czy raczej dziadostwa podstawy, ale posiadając nieco dobrej woli i przejrzysty tutorial można co nieco przyswoić. 


Do czego będziemy używać grafiki komputerowej? Przyda się przy napisach nanoszonych na mapkę, do rysowania strzałek, tudzież robienia poprawek. Można też zmieniać kolory, klonować i przeskalowywać powtarzalne detale. Kreślić szlaki handlowe i trasy przemarszu wojsk, wymierzać położenie punktów osadniczych, uaktualniać stan badań za nowszą literaturą. Do porównywania skali i liczenia odległości przydaje się Google-Earth. Stamtąd też można wziąć kontur...


W praktyce nasza praca będzie wyglądać tak, że najpierw kalka i kontur, rzeki, podziałka, grody. Potem skaner, do kompa, poprawki i wydruki. Następnie z kolei kredki, farby i inne takie, a potem znowu na warsztat, ten nasz wirtualny, gdzie całość już wykańczamy i robimy napisy.


Oprócz pracy z kolorem ciekawie jest też się zająć mapkami czarno-białymi. Czytelne, klasyczne i proste, są bardzo eleganckie i dobrze komponują się z tekstem jako przerywniki pomiędzy akapitami. Nie mówiąc już o tym, że tańsze gdy przyjdzie do drukowania...


Prócz mapek w porządnej książce muszą być obrazki. Znaczy - ilustracje. Archeologów na studiach uczą podstaw rysunku, ja ich niestety nie miałem. Trzeba się uczyć samemu. Co robić? Przerysowywać! Kalka to Twój przyjaciel. Tu sprawy się mają podobnie, jak powyżej z mapkami. Zaczynamy od szkiców, np. jakichś zabytków. Potem się bierzmy za ludzi, konie i takie tam różne. Dobrze pracować na zdjęciach - najlepiej tych, co sam robisz!


W miarę postępów w rysunku można wprowadzać do pracy swe własne modyfikacje. Chcemy żeby nasz jeździec nosił miecz typu X, zamiast zwykłego kijaszka? Proste! I jeszcze hełm mu dodajmy, i włócznie do łapy. Przeróbmy jakoś ten kaptur, bo giba się w tym jak rezus! Nie powiem, to różnie wychodzi. Czasami dosyć pokracznie...


Próbować jednak warto...

 

---------------------------------------------------------------------------------
*Nauki Pomocnicze Historii...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz